Konkurs Young Car Mechanic z perspektywy nauczycieli

Czym byłby konkurs Young Car Mechanic, gdyby nie „narożnik”, czyli opiekunowie naszych uczestników, którzy trzymają pieczę nad jakością wiedzy młodych mechaników. O przygotowaniach do konkursu, poziomie nauczania i temacie pojazdów elektrycznych rozmawialiśmy z nauczycielami, których uczniowie brali udział w krajowym finale 7. edycji Young Car Mechanic.


Krzysztof Pawlak: Jak z perspektywy nauczycieli oceniacie poziom konkursu Young Car Mechanic?

Dawid Lekki, nauczyciel z Zespołu Szkół Powiatowych w Pszczynie: Poziom konkursu jest naprawdę bardzo wysoki. Zarówno pod względem merytorycznym, jak i organizacyjnym uważam, że jest to świetnie zorganizowany konkurs, który może w realny sposób pomóc tym chłopakom osiągnąć w życiu bardzo dużo. Inter Cars zawsze staje na wysokości zadania, jest to zdecydowanie europejski poziom.

Wojciech Pryt, nauczyciel z Centrum Kształcenia Zawodowego i Ustawicznego w Częstochowie: To nasz szósty finał i sądzę, że poziom z roku na rok jest coraz wyższy, choć zawsze stał na wysokim poziomie. Trudno przyczepić się do czegokolwiek, bo organizacja jest wręcz wzorcowa. Bardzo podoba mi się to, że nauczyciele w ogóle nie biorą udziału w finale, ale obserwują wszystko z boku. To stwarza lepsze warunki uczniom do skupienia się na zadaniach. Mają mniej stresu, nie czują dodatkowej presji i mogą po prostu robić swoje.

Marek Pacion, nauczyciel z Zespołu Szkół Mechanicznych w Opolu: Podoba mi się to, co się dzieje podczas konkursu Young Car Mechanic. Uważam, że poziom rywalizacji jest bardzo wysoki. Bierzemy udział w tym konkursie już szósty albo siódmy raz z rzędu i z roku na rok widać, ile pracy jest włożone w ten event. Bardzo doceniam zaangażowanie wszystkich osób, które pracują nad tym projektem i przyczyniają się do tego, że nasi podopieczni zdobywają dzięki tej inicjatywie niesamowitą dawkę wiedzy i doświadczenia na przyszłość.

Dawid Lekki - nauczyciel z ZSP w Pszczynie podczas wręczania nagród po finale konkursu

Staraliście się przygotować w pewien sposób swoich podopiecznych do konkursu?

Dawid Lekki: Naturalnie, bez tego by nas tutaj nie było. Spędziliśmy solidne kilka godzin na zajęciach dodatkowych. Ten wysiłek zaprocentował, bo doszliśmy aż do krajowego finału. Po dostaniu się do końcowej fazy rywalizacji znów spędziliśmy kilka godzin, by nakreślić potencjalne zadania i tematy, które mogą się pojawić.

Wojciech Pryt: Mamy swoją taktykę. Od początku brania udziału w konkursie, zawsze sprawdzamy kto jest partnerem Inter Cars w tym wydarzeniu w danym roku. Kiedy już wiemy, jakie marki będą brały udział, wchodzimy na ich strony i przeglądamy dostępne materiały. Najciekawsze rzeczy wyłapujemy i rozpracowujemy z uczniami. Z reguły coś się trafia w finale z dostępnych informacji.

Marek Pacion: W szkole wspólnie z kolegą pracujemy nad przygotowaniem uczniów do konkursów. Young Car Mechanic jest jednym z nich, natomiast do wszystkich konkursów przygotowujemy się jednocześnie. Praktyki są bardzo proste. Staramy się wyłapywać jak największą liczbę szkoleń, tych online, bo można je wykonać w dowolnym momencie. Poświęcamy dużo wolnego czasu na przygotowania. Wdrażamy również zajęcia praktyczne, które są celowo ograniczone czasowo. Cel jest taki, by pokazać, jak bardzo ważnym czynnikiem jest czas przy wykonywaniu danego zadania. To ma bezpośredni wpływ na jakość, precyzję i dokładność. Ta aranżacja dodatkowej presji ma być namiastką tego, co może się zdarzyć podczas konkursu.

Co myślicie o obecnym poziomie nauczania zawodowego w polskich szkołach i czy macie wypracowane swoje dobre praktyki dla uczniów dotyczące serwisowania pojazdów?

Dawid Lekki: Poziom w dużej mierze jest zależny od samych nauczycieli. Oczywiście w przypadku szkół zawodowych jest to mocno skorelowane z programem nauczania oraz dostępnymi narzędziami, dzięki którym uczniowie mogą w praktyczny sposób podchodzić do tematu. Natomiast co do praktyk, to tak, mamy wypracowane swoje metody nauczania, ale niech to pozostanie tajemnicą poliszynela.

Wojciech Pryt: Praktyki oczywiście mamy wypracowane. Chyba jako jedna z niewielu placówek pracujemy na żywym organizmie, czyli wykonujemy usługi typowo na samochodach klientów. Mamy swój warsztat, wobec czego nie wiemy, jaki klient przyjedzie i z jaką usterką w samochodzie. Staramy się naprawiać każdy samochód, który do nas trafi. Myślę, że poziom szkolnictwa nie jest zły, natomiast poziom zaangażowania młodzieży się nieco obniża, co jest niepokojące. Oczywiście są tacy uczniowie, którzy są naprawdę dobrzy i ambitni. Oni chcą zajmować się profesjonalnie mechaniką samochodową i z nimi warto pracować.

Marek Pacion: Nauczyciele są niesamowici, mimo tego, że system edukacji zawodowej właściwie leży. Wykonują niesamowitą robotę i między innymi dzięki temu poziom rywalizacji jest wysoki. My, jako nauczyciele, staramy się, jak możemy, by w tym systemie coś robić dostępnymi narzędziami. Uczniowie raz są lepsi, raz są gorsi, ale ogólnie odczuwa się tendencję spadkową. Niemniej w całym systemie daje się wyłapać jednostki, które są naprawdę chętne do pracy i chcą w tym zawodzie działać. Co do praktyk, to są one bardzo proste. Należy wymagać od siebie, ale i od nich, a także dużo rozmawiać. Przede wszystkim dać się wykazać uczniom, bo my ich wszystkiego sami nie nauczymy. Oni muszą chcieć szukać wiedzy. Nauczyciel jedynie pokazuje drogę do wiedzy, uczeń musi zdecydować, czy chce nią podążać.

Marek Pacion - (pierwszy od prawej), nauczyciel z ZSM w Opolu

Jak sądzicie, czy przez wzrost popularności napędów elektrycznych trzeba będzie wkrótce wprowadzić ten temat do programu nauczania?

Dawid Lekki: Myślę, że tematy związane z pojazdami elektrycznymi już są powoli wprowadzane. Stopniowo zaczynamy coś tworzyć, bo nie możemy zostać w tyle. Jako nauczyciele dostrzegamy te trendy. Chcąc być na topie, musimy uczyć aktualnych trendów ze świata motoryzacji i być elastyczni na nadchodzące zmiany. Wówczas uczniowie również będą chcieli podążać w tym kierunku.

Wojciech Pryt: Trzeba już te elementy prowadzać i my to robimy. Problemem jest tutaj konieczność posiadania uprawnień SEP. Z przyczyn oczywistych uczniowie ich nie posiadają, natomiast nauczyciele takie uprawnienia robią i częściowo już je posiadamy. Myślę, że w krótkim czasie zmieni to nasze podejście do nauczania, do napraw i w ogóle do motoryzacji.

Marek Pacion: Moim zdaniem temat budowy i serwisowania pojazdów elektrycznych już powinien być wprowadzony do programu nauczania. Staramy się u siebie w szkole wprowadzać te elementy, obecnie jedynie przez teorię. Niestety, nasza pracownia nie daje na razie możliwości, żeby prowadzić zajęcia stricte praktyczne przy pojazdach elektrycznych, choć akurat ja i jeden z kolegów nauczycieli mamy uprawnienia SEP i moglibyśmy coś w tym kierunku zrobić. Z kolei szkolenia teoretyczne wprowadzamy do naszego programu nauczania na bieżąco.